Kultowe przedmioty PRL-u, cz.1

Kultowe przedmioty cz.1

Kiedy sięgniemy pamięcią do czasów PRL-u, na pewno przypominają nam się przedmioty, które królowały w niejednym domu. Czasem trudno przypomnieć sobie niektóre z nich, dlatego postanowiliśmy stworzyć dla Was cykl: KULTOWE PRZEDMIOTY. Tak, dokładnie! Regularnie będziecie mogli znaleźć na blogu wpis przypominający o przedmiotach codziennego użytku, które dziś odeszły już w niepamięć (choć nie zawsze!). Zaczynamy!

Każdy z nas pamięta kultowe przedmioty PRL-u – Farelkę, która rozgrzała niejedną parkę w zimowy wieczór, a z której czasami wydobywały się kłęby dymu, wodę sodową – wypijaną prosto z syfonu czy pomysłowy półkotapczan, łączący dwie funkcje. Zróbmy więc szybki przegląd kilku przedmiotów, które na pewno tkwią w czeluściach naszej pamięci, z łatwością sięgającej czasów PRL-u!

z16822361V,PRL-design

Fotel 366 projektu Józefa Chierowskiego z 1962 roku – kultowe siedzisko to klasyka polskiego designu. Mało kto wie, że popularność tego siedziska to właściwie zbieg okoliczności. Po pożarze w Świebodzicach, czyli w miejscu „narodzin” kultowego 366, który strawił znaczną ilość hal miejscowej fabryki, wzrosło zapotrzebowanie na proste meble do szybkiego wdrożenia. Wybór padł właśnie na fotel 366 Chierowskiego, który chwilę później odniósł spektakularny sukces. Sprzedano go w liczbie miliona sztuk! Z taśmy zaś nie schodził przez 20 lat. I nikt się temu nie dziwił, bo niewielkich rozmiarów fotel był wygodny i poręczny, idealnie wpasowywał się nie tylko do wnętrz ówczesnych mieszkań, ale też do kawiarni czy biur. Tapicerowane siedzisko w kształcie trapezu i drewniane wykończenia sprawiały, że ten lekki mebel stał się obiektem pożądania większości Polaków. Warto wspomnieć, że w obecne chwili fotel ponownie wraca do łask za sprawą dwójki polskich projektantów, którzy na oryginalnej licencji postanowili wskrzesić antyk. Proces ruszył w 2014 roku i zakończył się sukcesem – mebel jest obecnie bardzo pożądanym przedmiotem wystroju klimatycznie urządzonych mieszkań i kawiarni, które za jedną sztukę tego cacka muszą zapłacić – bagatela – 1600zł! Dzisiejsza wersja jest odrobinę zmodyfikowana – śruby mocujące siedzisko z nogami zostały schowane, co stało się właściwie dopełnieniem oryginalnego projektu Chierowskiego. W latach produkcji, ze względu na pewno ograniczenia polskiego przemysłu metalowego i brak odpowiednich mocowań, nie można było dopełnić tego projektu. Obecnie fotel nabrał totalnie minimalistycznego stylu, o jakim marzył projektant.

Fotel-JCH-366-tkanina-Manfred-Baxter-kadr-zaproszenie unnamed

Pralka Frania – przedmiot, który zrewolucjonizował pracę polskich gospodyń. Była to elektryczna pralka wirnikowa, produkowana w Kielcach, a dokładniej w Zakładach Wyrobów Metalowych. Franią określano wszystkie pralki wirnikowe, choć było ich na rynku kilka typów. Najbardziej pożądanym i spopularyzowanym modelem był ten, którego nieodłącznym elementem metalowej konstrukcji był ręczny magiel, czyli wyżymaczka. Czas świetności kultowej pralki przypada okres przed latami 80. XX w., zanim to na polskim rynku zagościły pralki bębnowe, czyli automaty. Bęben pralki był nieruchomy, natomiast woda i prana odzież nabierała pędu poprzez obracający się wirnik. Pralka Frania miała – wbrew pozorom – wiele zastosowań! Oprócz standardowego prania, młodzież traktowała ją trochę, jak obiekt kultu! To dzięki Frani można było uzyskać najbardziej pożądane i modne jeansy, podrasowane domowym sposobem (!!!). W bębnie umieszczało się ubranie wraz z pumeksem i… do dzieła! W późniejszych czasach proces ten uskuteczniano również w klasycznych automatach. Efekt zniszczonych jeansów gwarantowany, a za własnoręczne wykonanie – dodatkowy szacunek! Mało tego, niektórzy lekarze zalecali pacjentom po złamaniach rąk, domowy sposób na rehabilitację – właśnie we Frani! Do bębna napełnionego ciepłą wodą należało wsypać sól bocheńską i… poddać się domowej rehabilitacji wkładając rękę do wirującego bębna! Ponoć sposób był jednak nieskuteczny i mało przyjemny… 😉

9346e2b0b181a6448f17810640d788ad z18850040Q,Pralka-Frania

Półkotapczan, czyli spanie w regale 🙂  Ten uniwersalny mebel znalazł zastosowanie szczególnie w małych mieszkaniach. Złoty czas przeżywał w latach 70. I 80. XX wieku. Przypominał on nieco swoją budową klasyczną meblościankę, jednak był od niej nieco niższy, no i co najważniejsze w różnicach – w dolnej części, pod półko-podobną zabudową, znajdował się tapczan chowany w specjalnie przystosowanej do tego skrzyni. W zależności od modelu znajdowały się na niej szafki, gablotki. Niektóre modele wyróżniały się bardziej zaawansowaną wielofunkcyjnością – po złożeniu tapczanu, w jego miejscu wyrastało biurko! Myśl techniczna na najwyższym poziomie!

28.04.2014 Warszawa Otwarcie muzeum "Czar PRL"  Fot.Krystian Dobuszynski/REPORTER

Farelka – z nią niestraszne zimowe wieczory! Termowentylatory produkowane przez Kętrzyńską Fabrykę Sprzętu Elektrotechnicznego Farel, produkującą również w tym czasie znane suszarki do włosów. To relikt PRL-u, który do dziś ma się całkiem nieźle i grzeje do dziś niejedne stópki. Farelka w polskim domu była jak choinka na Boże Narodzenie, jak jajka w wielkanocnym koszyku, po prostu – niezastąpiona. Chociaż nie był to produkt łatwo dostępny, był na pewno bardzo pożądany. Stała się nawet elementem pop-kultury, bo w roku 2000 powstała piosenka o wdzięcznym tytule hołdującym leciwemu termowentylatorowi. Obiekt kultu małych piromanów i element grozy w oczach dzieci, które do grzecznych należały – rodzice zawsze przecież przestrzegali, aby Farelkę ustawiać na – w miarę – wolnej, pokojowej przestrzeni i niczym jej nie nakrywać, gdyż taka nieuwaga grozi pożarem. No i najważniejsze: Farelki ponoć w ogóle się nie psuły! Jesteśmy w to w stanie uwierzyć zważając na fakt, ile tych oldschoolowych przedmiotów można obecnie namierzyć na serwisach aukcyjnych.

9550 termowentylator.farel

Syfon – nie uwierzymy, jeśli powiecie, że znacie kogoś, kto nie strzelał sobie wodą sodową prosto do ust, zalewając nią przy okazji połowę kuchni. Sami praktykowaliśmy to namiętnie! Syfon, czyli butla do napojów gazowanych (kiedyś zwłaszcza wody sodowej) z konstrukcją zamykającą, po której otwarciu ciśnienie wypychało wodę na zewnątrz, został wynaleziony w XIX w., jednak na wyżyny popularności w Polsce dotarł właśnie w latach PRL-u. To jedna z najlepszych kuchennych zabawek dla dzieci, które rozpryskując wodę po kuchni, na pewno nieraz naraziły się na złość rodziców!

szklany-syfon-prl-torun-377671562